Eksponat lutego 2023 – Bluza battle-dress ogniomistrza Józefa Mroza

Bluza mundurowa typu battle-dress (P-37) ogniomistrza Józefa Mroza z 1. Pułku Artylerii Przeciwlotniczej 1. Dywizji Pancernej PSZ, 1944 - 1946 r., LMW-KI-2941.


Czasem za przedmiotem z muzealnej gabloty kryje się niezwykła historia jego użytkownika. Takie eksponaty stają się doskonałym punktem wyjścia do snucia opowieści ukazujących zawikłane losy polskich żołnierzy. Dokładnie tak jest w przypadku bluzy mundurowej ogniomistrza J. Mroza.


Józef Mróz (14.10.1906 – 15.12.1977) urodził się w Żytyniu na Wołyniu. Do wybuchu wojny pełnił funkcję sekretarza sądowego w Równem, był także zastępcą komendanta w Wołyńskiej Chorągwi ZHP. Zmobilizowany został we wrześniu 1939 r., po wejściu do Polski ZSRR udało mu się uniknąć internowania i powrócić do domu. Aresztowany przez NKWD w marcu 1940 r. trafił początkowo do obozu w Starobielsku, a następnie do jednego z syberyjskich łagrów pod Workutą. Z nieludzkiej ziemi udało mu się wydostać wraz z armią Andersa. Z Bliskiego Wschodu został wysłany okrętem do Południowej Afryki, gdzie ukończył kurs podchorążych (Szkoła Podchorążych Rezerwy 8. Dywizji Piechoty). Na początku września 1942 r. wszedł na transportowiec HMS „Laconia”, którym miał dopłynąć do Wielkiej Brytanii. 12 września okręt z 2725 osobami na pokładzie (w tym z 103 polskimi żołnierzami, pełniącymi głównie służbę wartowniczą przy 1793 włoskich jeńcach wojennych) został trafiony dwoma torpedami z niemieckiego okrętu podwodnego U-156 i zatonął. Ze względu na obecność dużej liczby sojuszniczych żołnierzy włoskich na pokładzie niemieckie okręty podwodne, a następnie także flota Vichy, przystąpiły do akcji ratunkowej, którą w pewnym momencie dodatkowo utrudniały bombardowania alianckiego lotnictwa. Ostatecznie wg szacunków w katastrofie tej zginęło ok. 1600 osób.

 


J. Mróz trafił szczęśliwie (jako jeden z 70 Polaków) na pokład krążownika „Gloire” i został przetransportowany do obozu internowania w Maroku. Wrota obozu otworzyły się pod koniec 1942 r. po udanym desancie wojsk alianckich w Maroku (operacja Torch). J. Mróz został następnie przetransportowany do Wielkiej Brytanii, gdzie zasilił szeregi 1. PAPlot., z którym przeszedł cały szlak bojowy. W 1946 r. udało mu się nawiązać kontakt korespondencyjny ze swoją rodziną, która po wojnie znalazła swój nowy dom w wielkopolskiej Wrześni. Rok później powrócił do kraju. Zmarł w 1977 r.

1. Pułk Artylerii Przeciwlotniczej, w którym walczył bohater niniejszego opracowania, sformowany został w Wielkiej Brytanii 27.06.1943 r. na bazie wcześniej tworzonych oddziałów przeciwlotniczych. Był to największy – pod względem liczebności żołnierzy - z pułków artyleryjskich 1. Dywizji Pancernej. Etatowo miał on liczyć blisko 900 żołnierzy i oficerów wyposażonych w niecałe 200 pojazdów mechanicznych (w tym ciągniki artyleryjskie, ciężarówki, samochody) oraz motocykle. Składał się z trzech trójbateryjnych dywizjonów, a na wyposażeniu każdej baterii znajdowało się sześć armat. Podstawowym uzbrojeniem były holowane działa przeciwlotnicze kalibru 40 mm. W dniach 29-31.07.1944 pułk został przerzucony do Normandii, gdzie rozpoczął swoje działania bojowe, osłaniając walczące oddziały 1. Dywizji, z którą przeszedł szlak bojowy przez bitwę pod Falaise, Belgię, Holandię, kończąc na północy Niemiec. Po zakończeniu wojny żołnierze jednostki pełnili funkcje okupacyjne. W czasie walki pułk odnotował dziewięć pewnych zestrzeleń niemieckich samolotów oraz tyle samo bomb latających V1. Od 1998 r. tradycje tej jednostki dziedziczy 4. Zielonogórski Pułk Przeciwlotniczy z Czerwieńska.

 

Tekst: Błażej Mościpan
Zdjęcia: B. Mościpan, P. Pochocki, archiwum rodzinne Janusza i Lecha Mrozów

Opracowano na podstawie:
Karta inwentarzowa eksponatu LMW-KI-2941
Mróz J., Mój tato Józef, prezentacja w zasobach LMW
Zaświadczenie z dnia 30.12.1942 podpisane przez dowódcę 1. kompanii Szkoły Podchorążych 8 Dywizji Piechoty (kopia w zbiorach LMW)
Karbowiak A., Katastrofa „Laconii”. Ten incydent zmienił wojnę na Atlantyku w piekło, „Historia do Rzeczy” ,nr 9/2016
Kozica Sz., Jestem cały i zdrów, „Gazeta Lubuska” z 29.03.2014 r.
Murgabia J., Symbole wojskowe Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie 1939-1946, Warszawa 1990
Nowaczyk R., Syzyf z Workuty, „Wiadomości wrzesińskie”, .20.01.2012
Tym Juliusz S., Lalak Z., Śladami Polskich Gąsienic. Polskie Oddziały Pancerne na Zachodzie t. 20. Artyleria Dywizyjna 1 Dywizji Pancernej, Warszawa 2015
Wróbel J., Żołnierz polski 1939 -1945, Poznań 2012
Żygulski Z. jun., Wielecki H., Polski mundur wojskowy, Warszawa 1988

Eksponat stycznia 2023 - Silnik turbośmigłowy A. Iwczenko AI-20

 

Silnik turbośmigłowy A. Iwczenko AI-20
 
(Eksponowany element : sprężarka-komora spalania AI-20K - LMW-IPL-14)

 

Ogólny widok silnika AI-20. Źródło: Internet

Silnik turbośmigłowy AI-20 został opracowany w latach pięćdziesiątych XX wieku przez biuro projektowe prowadzone przez ukraińskiego konstruktora Aleksandra Iwczenko. (ur. 23 listopada 1903 w Tokmaku, zm. 1 lipca 1968 w Zaporożu). Silnik ten został zbudowany w dużych ilościach, służąc jako jednostka napędowa głównie samolotów transportowych Antonow An-12 i pasażerskich Iljuszyn Ił-18, jednakże zastosowano go także do napędu kilku innych typów samolotów, były to An-8, An-10, An-32, Be-12 oraz Ił-38.


Widok od przodu na sprężarkę i komorę spalania

AI-20 był pierwszym silnikiem biura A. Iwczenki opracowanym z wykorzystaniem technologii turbiny odrzutowej, przekazującej moc przez wał i przekładnię na śmigło. Opracowany został przez dział badawczy, mający swoją siedzibą na Zaporożu w Ukrainie. Początkowo biuro to zajmowało się wyłącznie konstrukcją gwiazdowych silników tłokowych  AI-14/W oraz AI-26/W. Nowa konstrukcja, AI-20 została pomyślana jako napęd dużych samolotów transportowych Iljuszyn Ił-18 i Antonow An-12. Bezpośrednim konkurentem napędu dla tych samolotów był silnik Kuzniecow NK-4. Nawiasem mówiąc, zespół konstrukcyjny Kuzniecowa miał w tym okresie pilniejsze zadanie – silnik turboodrzutowy NK-8 dla samolotu pasażerskiego Ił-62.


Widok z tyłu na przekrój komory spalania i sprężarki

Oba silniki zostały przetestowane na przedprodukcyjnych egzemplarzach Ił-18. W ramach prób i testów ostatecznie do napędu seryjnych samolotów wybrano właśnie AI-20. Zapewne jednym z argumentów był fakt katastrofy samolotu napędzanego konkurencyjnym silnikiem NK-4, spowodowanej jego awarią w locie. Innym istotnym argumentem była chęć napędzania  samolotów produkowanych w zakładach Antonowa na Ukrainie, silnikami także produkowanymi przez Ukraińców. Poza kwestią dumy narodu ukraińskiego (choć było to ówcześnie w ramach Związku Radzieckiego, uznawanego za jednolite państwo), był to także ważny element logistyczny, po prostu nie trzeba było dostarczać silników z innych, dalekich rejonów ZSRR.


Widok w zbliżeniu na dzbanowo-pierścieniową komorę spalania

Pierwsze egzemplarze produkcyjne Ił-18A były wyposażone w silniki NK-4, ale szybko zastąpiono je silnikami AI-20. Do napędu Ił-18B wykorzystano cztery silniki AI-20A serii 1, z których każdy generował moc startową 4000 KM (2985 kW) i moc ciągłą 2800 KM (2090 kW), wykorzystywaną podczas lotu z ekonomiczną prędkością przelotową. Produkowane później Ił-18B zostały wyposażone w AI-20A Serii 2, o takiej samej mocy, ale korzystających z ulepszeń technicznych, zaś starsze maszyny zostały później wyposażone w nowsze silniki Serii 2.


Zbliżenie na 10-stopniową sprężarkę. Nie była ona podzielona na sekcje niskiego i wysokiego ciśnienia.

AI-20 jest jedno-wałowym silnikiem turbośmigłowym z 10-stopniową sprężarką osiową i 3-stopniową turbiną oraz dzbanowo-pierścieniową komorą spalania. Wał napędowy silnika odrzutowego połączony jest z przekładnią planetarną, ta zaś moc przekazuje na cztero-łopatowe śmigło o zmiennym skoku o średnicy 4,5 m. Wystające siłowniki hydraulicznej regulacji skoku śmigieł zostały zakryte dużym, opływowym kołpakiem. Silniki zostały zainstalowane w gondolach nad skrzydłami lub pod nimi (zależnie od typu samolotu) i były wyposażone w zintegrowane gaśnice. Silnik ten był skonstruowany do pracy ze stałą prędkością obrotową, aby uzyskać jak najlepszą ekonomikę pracy.

 
Przekrój sprężarki i komory spalania w widoku z góry

Jednym z dużych problemów z pierwszymi seryjnymi silnikami była ich niewystarczająca trwałość, z resursami wynoszącymi średnio 600 do 750 godzin. Problem został ostatecznie rozwiązany w wersji AI-20K, z resursem zwiększonym do 2000 godzin. Kolejnym problemem, który nigdy nie został całkowicie rozwiązany, był wytwarzany hałas, co w przypadku zastosowania w samolocie komunikacyjnym było bardzo istotne. Zgodnie z opiniami użytkowników, hałas w samolocie był na granicy akceptowalności przez przewożonych pasażerów. Ostatecznie silnik AI-20 był wielokrotnie modernizowany, miedzy innymi także w sferze maksymalnego możliwego wyciszenia jego pracy. W procesie produkcji silników, cały czas pracowano nad zwiększeniem ich niezawodności. Wczesne serie, produkowane do 1964 roku miały jeszcze krótkie resursy miedzy-naprawcze, od 200-400 godzin na pierwszych egzemplarzach i do 600-750 na nieco późniejszych. W kolejnych latach  resurs wzrósł do 2000 godzin, następnie do 8000 godzin pracy, ostatecznie osiągając całkowitą żywotność do 22000 godzin dla serii AI-20D-5M. Produkcja seryjna silników AI-20 była prowadzona od 1958 roku na Zaporożu w Ukrainie oraz w Permie, w Związku Radzieckim. Silnik był również produkowany na licencji w Chinach pod nazwą WJ-6 . Wyprodukowano około 14 000 wszystkich egzemplarzy AI-20 i jego odmian licencyjnych.

Samolot Iliuszyn Ił-18E (SP-LSF) napędzany silnikami AI-20K. Źródło: Internet

 Samolot Antonow An-12 napędzany silnikami AI-20K. Źródło: Internet

 

Wersje silnika:

- AI-20A Seria 1  : Pierwsza wersja produkcyjna o mocy 4000 KM (2985  kW).
Resurs między-naprawczy wynosił jedynie 200 do 400 godzin

- AI-20A Seria 2  : ulepszona wersja, o mocy jak w Serii 1, ale z  dopracowaną technologią produkcji i lepszymi jakościowo materiałami wykonania. Resurs między-naprawczy określono na 600 do 750 godzin

- AI-20K  :  znacznie ulepszona wersja, w której praktycznie pokonano problemy z niezawodnością. Resurs wydłużono do 2000 godzin. Ta odmiana stała się standardową wersją, produkowaną w największych ilościach

- AI-20M  : kolejna ulepszona odmiana. Zwiększono moc startową z 4000 KM do 4250 KM (3169 kW), poprawiając osiągi w warunkach upałów i na lotniskach umieszczonych na dużych wysokościach geograficznych, a także pozwalając zwiększyć masę startową samolotu. Powiększono również moc trwałą. Ponadto AI-20M odznaczał się lepszą niezawodnością, był lżejszy i zużywał mniej paliwa.

- AI-20D  : wersja ta uzyskała znaczną poprawę mocy, a także jeszcze niższe zużycie paliwa. AI-20D jest czasami określany jako AI-20 Seria 4 . Osiągnięto maksymalną szczytową moc 5180 KM

- AI-20D seria 5 : ta wersja jest bezpośrednio pochodną poprzedniej, 4 serii. Większość parametrów pozostaje bez zmian, jednak duży nacisk położono na kolejną poprawę niezawodności i żywotności silnika. Okresy między-remontowe i całkowita żywotność silnika zostały wydłużone odpowiednio do 6000 godzin i 20 000 godzin

- Seria AI-20D-5M lub AI-20DM  : jest to najnowsza opracowana wersja tego silnika. Jest on zasadniczo identyczny z AI-20D serii 5, jedyną różnicą jest wytwarzana moc. Silnik ma obniżoną moc startową do 4750  KM, co pozwala mu wydłużyć okresy między-remontowe do 8000 godzin i zwiększyć żywotność całkowitą do 22 000 godzin.

 

Lubuskie Muzeum Wojskowe nie posiada w swoich zbiorach całego silnika AI-20, lecz jego część zawierającą sprężarkę oraz dzbanowo-pierścieniową komorę spalania, ukazane w przekroju - i w tej formie jest to unikat w polskich muzeach.

 

Wymiary:
- długość: 3,10 m
- wysokość:1,18 m
- średnica na wlocie: 0,84 m
- masa: 1 040 kg
- przepływ powietrza przez silnik - 21 kg/s
- temperatura przed turbiną - 900 stopni C.

 

Tekst i fotografie (poza opisanymi inaczej) – Jarosław Sobociński

***

Eksponat grudnia 2022 - Karabinek Mosin wz. 1944


Karabinek Mosin wz. 1944

(Zakłady Metalowe im. gen. Waltera w Radomiu, 1953 r.)

numer inwentarzowy LMW-KI-757

 

W latach 80. XX w. w carskiej Rosji podstawową bronią piechoty był – przestarzały już wówczas – jednostrzałowy, czarnoprochowy karabin Berdana kal. 10,67 mm. Rozpoczęto więc prace nad unowocześnieniem swojej broni strzeleckiej. Uwaga wojskowych skupiła się na wzorach broni obcej proweniencji. Największe zainteresowanie wzbudzał karabin belgijskiej firmy L. E. Nagant z Liége. Intensywne prace nad własną konstrukcją broni powtarzalnej (w oparciu o karabin braci Nagant) prowadził w tym czasie kapitan S. I. Mosin. Ostatecznie wiosną 1891 r. na uzbrojenie armii przyjęty został karabin rodzimej konstrukcji. Przeważyła prostota wytwarzania, mniejsze koszty przyjęcia do uzbrojenia oraz perspektywa wcześniejszego rozpoczęcia jego produkcji seryjnej. Przez następne dekady była to podstawowa broń strzelecka armii carskiej, a następnie Armii Czerwonej. Obok karabinów pojawiły się także (pozbawione bagnetu) karabinki wz. 1907 oraz wz. 1938 przeznaczone dla artylerii, obsług karabinów maszynowych, żandarmerii, formacji pomocniczych. W czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej pojawił się nowy karabinek uniwersalny wz. 1944 z bagnetem składanym dla piechoty i broni technicznych. Z czasem wyparł on z produkcji wszystkie inne karabiny i karabinki systemu Mosina – poza karabinem wyborowym wz. 1891/30. Produkcja broni tego wzoru trwała w ZSRR do 1948 r.

Mosin wz. 1944 to broń powtarzalna z czterotaktowym zamkiem obrotowo-ślizgowym zasilana z jednorzędowego, stałego, wystającego z łoża magazynka pudełkowego. Łoże z brzozy syberyjskiej z nakładką na lufę i przedłużone płaską kolbą wzmocnioną stalowym trzewikiem. Lufa z czterema bruzdami połączona jest z komorą zamkową za pomocą gwintu. Na lufie znajdują się mechaniczne przyrządy celownicze – muszka słupkowa w kulistej osłonie i celownik krzywkowy wyskalowany do 1000 m. W dolnej ściance komory zamkowej osadzone są elementy mechanizmu spustowego czyli język spustowy i zaczep kurkowy. Chronione są one profilowanym kabłąkiem stanowiącym całość z jednorzędowym magazynkiem. Z prawej strony broni znajduje się stały, składany z boku bagnet typu kłującego z pierścieniem do jego osadzania na wylocie lufy.

Karabinki Mosin wz. 1944 (a także wz. 1938) w czasie wojny trafiły również na wyposażenie żołnierzy polskich walczących na froncie wschodnim. Używała ich przede wszystkim kawaleria, artyleria, wojska techniczne oraz służby pomocnicze. Z czasem zaczęły one też coraz liczniej zastępować w jednostkach liniowych mniej poręczne karabiny  Mosin wz. 1891/30. Po wojnie „krótkie” Mosiny nadal pozostały w służbie, a w 1949 r. (1950 r.?) uruchomiono w kraju ich produkcję licencyjną, która zamknęła się sumą 373 tys. egzemplarzy bardzo dobrej jakości. Pozostały one w służbie w WP do lat 60. XX w.. Później trafiły do organizacji paramilitarnych (m.in. ORMO) i straży przemysłowych.  Magazyny mobilizacyjne naszej armii zapchane były bronią tego wzoru jeszcze na początku lat 90.XX w.

Mosin wz. 1944 to broń solidnej, prostej budowy z małą liczbą części składowych. Obok karabinów Mosin wz. 1891/30 i pistoletów maszynowych PPSz wz. 1941 był on ikoną broni strzeleckiej używanej na froncie wschodnim w czasie II wojny światowej. Miał swoje zalety, miał też sporo wad. Karabinek strzelał mocnym nabojem z dużą prędkością wylotową, która zapewniała stosunkowo płaski tor lotu pocisku. Charakteryzował się dobrą szybkostrzelnością praktyczną i niezłą celnością. Ryglowanie zamka było pewne, a jego rozbieranie w trudnych warunkach polowych łatwe. Niewygodny był bezpiecznik, który utrudniał zabezpieczanie broni zwłaszcza podczas mrozów. Krótka i zbyt wysunięta do przodu rączka trzonu zamkowego wydłużała czas przeładowania karabinka. Zły kształt łódki nabojowej nieco utrudniał jego ładowanie. Do Mosina używano niepraktycznego bagnetu typu kłującego, ale w odmianie wz. 1944 ulepszono jego złe mocowanie na lufie. Teraz było ono pewne, mocne i funkcjonalne.

Karabinek o numerze seryjnym KB 06588 (broń zgodna numerycznie) trafił do zbiorów muzeum latem 1986 r. z JW 1951 Krzystkowice i jest jednym z 11 karabinków tego wzoru (łącznie z egzemplarzami przekrojowymi) w naszej kolekcji.

 

Dane techniczne:

Kaliber 7,62 mm
Nabój 7,62 mm x 54R
Prędkość wylotowa pocisku 820 m/s
Długość broni 1020 mm
Długość lufy 508 mm
Zasięg skuteczny ognia 400 m
Masa broni bez amunicji ~ 4 kg
Magazynek na 5 naboi

Tekst i zdjęcia: Tadeusz Blachura

***

 

Eksponat listopada – Szabla oficera piechoty wz. 1917

Eksponat listopada – Szabla oficera piechoty wz. 1917

Szabla polska oficera piechoty wz. 1917 (L. Morawski i Ska, Warszawa 1917-1920 r.), nr. inw. LMW-KI-1968.
„Siedemnastka” to pierwsza po rozbiorach szabla wykonywana przez rodzimych wytwórców dla żołnierzy wojska polskiego i jeden z wojskowych symboli odradzającej się Rzeczpospolitej.

Szabla oficera piechoty wz. 1917
Jej forma zatwierdzona została w 1917 r. w przepisach mundurowych opracowanych dla tworzonej pod protektoratem Niemiec tzw. Polskiej Siły Zbrojnej. Następnie, w listopadzie 1918 r., przyjęta została jako szabla regulaminowa Wojska Polskiego. Geneza jej powstania jest jednak nieco wcześniejsza i sięga zimy z 1915 na 1916 r. Wówczas to na Wołyniu, gdzie stacjonowała I Brygada Legionów Polskich, wykonano projekt charakterystycznej rękojeści ozdobionej polskim orłem umieszczonym na kapturku. Pierwsze „siedemnastki” powstawały z inicjatywy prywatnej polskich oficerów, czego przykładem może być szabla pamiątkowa Władysława Sikorskiego ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego datowana na 27.06.1916 r.

Szabla oficera piechoty wz. 1917
Szabla wz. 1917 występowała w dwóch głównych wariantach: kawaleryjskiej (w wersji dla oficerów, podoficerów i szeregowych) oraz piechotnej (przysługującej wyłącznie oficerom). Co ciekawe przepis określający formę szabli mówił niemal wyłącznie o wyglądzie rękojeści. Brak precyzyjnego opisu główni – poza wskazaniem, iż ma ona być „biało metalowa lub oksydowana” –pozwalał na adaptację tychże od już posiadanych przez polskich żołnierzy szabli niemieckich, austriackich, rosyjskich, a z rzadka także francuskich. Powstawały także nowe głownie, produkowane już w Polsce, w zakładzie Gabriela Borowskiego w Warszawie, który był największym producentem „siedemnastek”. Zwykle tego samego pochodzenia co głównie były pochwy, stąd i tu zauważa się pewną różnorodność form.

Rękojeść. Szabla oficera piechoty wz. 1917

Prezentowany na zdjęciach egzemplarz charakteryzuje się następująco: rękojeść zamknięta, oprawa mosiężna. Jelec krzyżowo-kabłąkowy z dwoma kabłąkami bocznymi i trójkątnymi wąsami. Jego tylne ramię zakończone jest płaską łezką nachyloną ku dołowi, zaś przednie zagięte jest pod kątem prostym i dalej wypukłym łukiem połączone z głowicą. Na głowicy nakrętka w formie rozetki, mocująca trzpień głowni. Kapturek, z wytłoczonym orłem na tarczy amazonek, przechodzi w warkocz sięgający jelca. Uchwyt drewniany, obciągnięty czarną skórą z metalowym oplotem. Głownia o małej krzywiźnie, obustronnie szlifowana w jedną bruzdę od strony grzbietowej. Sztych centryczny. Pochwa stalowa, polerowana z pojedynczą ryfką i ruchomym koluszkiem, zakończona ostrogą.

Punca producenta. L. Morawski i Ska
Opisana wyżej szabla jest jedną z trzech posiadanych przez muzeum „siedemnastek” (pozostałe dwie to szable kawaleryjskie w wersji dla oficera i szeregowego). Do zbiorów muzeum została zakupiona w 1992 r. Posiada ona pruską głownię i pochwę. Rękojeść powstała w firmie L. Morawski i Ska w Warszawie o czym świadczy punca w owalu wybita . Na pochwie widoczne ślady uzupełniania ubytków. Długość szabli z pochwą – 97 cm, szerokość głowni u nasady 2,5 cm.

Podporucznik Władyslaw Obrębski z Polskiej Siły Zbrojnej z szablą oficera piechoty wz. 1917 z temblakiem

Tekst: Błażej Mościpan
zdjęcia: Tadeusz Blachura (fot.1), Paweł Pochocki (fot. 2 i 3), Błażej Mościpan (fot. 4)
zdjęcie archiwalne zbiory Lubuskiego Muzeum Wojskowego

Opracowano na podstawie:
Karta inwentarzowa eksponatu LMW-KI-1968

Blachura T., Mościpan B, Wybić się na niepodległość…Drzonowskie muzealia 1914-1921, Drzonów 2013
Blachura T., Mościpan B., Żołnierz polski 1914-1945. Katalog wystawy, Drzonów 2018
Komorowski P., Szabel nam nie zabraknie… Broń biała żołnierza polskiego z XVIII-XX wieku, Ostrzeszów 2012
Kwaśniewicz W. Szable w zbiorach Lubuskiego Muzeum Wojskowego, Drzonów 2000
Kwaśniewicz W., Dzieje szabli w Polsce, Warszawa 2007
Kwaśniewicz W., Woźniak A. L., Od Rokitny do Borujska. Szable kawalerii polskiej 1915-1945 ze zbiorów Adama Lubomira Woźniaka, Drzonów 2008
Zachuta L., Polska biała broń i jej producenci, Kraków 1998

Eksponat października 2022 - Stacja radiolokacyjna CD-30T RP-21M/MA

 

Samolotowa stacja radiolokacyjna
CD-30T (RP-21M/MA)
(LMW-KI-2984)

 

Stacja RP-21MA. Na szynie z lewej  strony fotografii, bliżej stożka centralnego, widoczny numer samolotu, na którym stację zamontowano - MiG-21MF , nr burtowy 9112.

Pomysł zastosowania stacji radiolokacyjnej na samolocie pojawił się w umysłach konstruktorów już przed II wojną światową, lecz ówczesna technika tego typu była zbyt ciężka i obszerna gabarytowo, aby wizje te ówcześnie wprowadzić w życie. Pierwsze stacje radiolokacyjne (w zasadzie były to celowniki radiolokacyjne, mające z dzisiejszego punktu widzenia, dość ograniczone możliwości), pojawiły się na pokładach samolotów już podczas działań II wojny światowej. Po jej zakończeniu szybki rozwój napędu odrzutowego a więc i osiągane coraz większe prędkości lotu, wymusiły przyspieszenie rozwoju także systemów wykrywania radiolokacyjnego. Dynamiczny rozwój elektroniki i miniaturyzacja pozwalały na konstruowanie urządzeń o coraz wyższych parametrach i wymiarach nadających się do zamontowania ich na pokładzie jednomiejscowych samolotów myśliwskich. W pierwszych założeniach radar miał wykrywać cele w czasie złych warunków pogodowych i w nocy, gdy nie było możliwości wzrokowego odnalezienia przeciwnika. Takie myślenie było spowodowane niewielkimi skutecznymi zasięgami ówczesnych radarów samolotowych, porównywalnymi do zakresu obserwacji wzrokowej w dobrych warunkach pogodowych. Sytuacja ta zmieniała się jednak bardzo szybko a radary sukcesywnie uzyskiwały możliwości odnalezienia celu w każdych warunkach, na odległościach wielu kilometrów.

Stacja RP-21MA, widok z prawej i od góry. Wyraźnie widoczna budowa szyn, na których radar był wysuwany z wnętrza kadłuba.

Radar lotniczy CD-30 (RP-21) powstał z przeznaczeniem do zastosowania na projektowanym samolocie myśliwskim MiG-21, wcześniej jednak przetestowano go i wprowadzono do użycia na samolocie przechwytującym Su-9, dostosowując urządzenie parametrami technicznymi do tej konstrukcji i oznaczając RP-9U. Zanim radar ten przystosowano do zamontowania na docelowym myśliwcu - MiG-21, zdążono do eksploatacji wprowadzić odmiany wyposażone jedynie w radiodalmierz SRD-5/M (odmiany bez radaru nosiły oznaczenie fabryczne E-6). Były to MiG-21F i MiG-21F-13. Docelowy radar oznaczono RP-21M i zamontowano na odmianie MiG-21P (pierechwadczik – przechwytujący), która pierwsze testy w locie przechodziła od 1958 roku. Wersje wyposażone w stację radiolokacyjną oznaczono jako E-7. Produkcję seryjną samolotów tej odmiany rozpoczęto pod koniec 1960 roku na potrzeby ZSRR a od 1963 roku w dopracowanej wersji MiG-21PF dla Związku Radzieckiego i na sprzedaż do krajów zaprzyjaźnionych. Radar RP-21M produkowano także w odmianach RP-21MA i R-2L, ten ostatni przeznaczony do produkcji licencyjnej w Indiach. Radary tego typu montowano na samolotach w odmianach MiG-21P, MiG-21PF, MiG-21PFM, MiG-21R. Kolejne wersje tego myśliwca otrzymały unowocześniony radar RP-22. Były to MiG-21S. MiG-21SM, MiG-21M, MiG-21MF oraz MiG-21bis a także wczesne odmiany MiG-23 (S i MS), choć dla Polski samoloty MiG-21M i MiG-21MF zakupiono ze starszym radarem, RP-21MA.

Warto przyjrzeć się możliwościom stacji radiolokacyjnej RP-21M/MA, bowiem samoloty MiG-21 z tym radarem były podstawą obrony polskiego nieba od 1964 roku do końca lat 90-tych, pamiętając jednak, iż jest to konstrukcja z początku lat 60-tych, w swoim czasie będąca urządzeniem o wysokich parametrach.

Stacja RP-21MA w widoku z tyłu i od boku

Stacja radiolokacyjna RP-21M (CD-30T) miała za zadanie dozór przestrzeni powietrznej, wykrywanie celów powietrznych i ich zwalczanie za pomocą pocisków K-5MS (RS-2US) oraz K-13A (R-3S) i umożliwiała :

- obserwację przestrzeni powietrznej w przedniej półsferze samolotu w azymucie po 30 stopni od osi samolotu oraz po 12 stopni w górę lub w dół.

- półautomatyczne przechwycenie celu oraz automatyczne jego śledzenie w odległości a także we współrzędnych kątowych

- zobrazowanie celu na wskaźniku CD-34A w kabinie pilota

- pozwalała na identyfikację "swój-obcy" (zobrazowanie odpowiedzi na ekranie stacji) przy współpracy z zewnętrznym urządzeniem "Chrom-nikiel"

- celowanie i odpalanie kierowanych pocisków rakietowych

- automatyczne wypracowanie i przekazanie na wskaźnik strefy skutecznego odpalenia w zależności od wysokości lotu, prędkości zbliżania się do celu oraz wskazanego typu pocisków rakietowych

- automatyczne wyliczenie niebezpiecznej odległości i prędkości zbliżania do celu / komendy wyjścia z ataku

- normalną pracę w warunkach zakłóceń impulsowych przeciwnika podczas przeszukiwania przestrzeni, automatycznego śledzenia a także podczas zakłóceń biernych (pułapek, dipoli antyradiolokacyjnych) stosowanych przez cel

- sygnalizowania stosowania przez cel ciągłych zakłóceń szumowych, przełączenie stacji na automatyczne śledzenie tego typu źródła zakłóceń i jego zobrazowanie na wskaźniku radaru w kabinie. Tym samym źródło zakłóceń stawało się celem, automatycznie śledzonym przez stację

- automatyczne przejście na normalny tryb pracy po ustaniu zakłóceń szumowych

- automatyczne fotografowanie wskaźnika stacji radiolokacyjnej podczas lotu, co 2,5 sekundy

Stacja RP-21M pracowała w pięciu podstawowych trybach. Były to:

- obserwacja (poszukiwanie celu)

- celowanie (automatyczne śledzenie celu)

- nieruchoma wiązka

- obserwacja i automatyczne śledzenie źródła ciągłych zakłóceń szumowych

- wielozakresowa autokontrola działania stacji

 Widok od tyłu stacji radiolokacyjnej RP-21MA

 

Ogólna charakterystyka

Stacja zapewniała obserwację przestrzeni powietrznej w przedniej półsferze w azymucie po 30 stopni (w prawo i w lewo), w trzech równych poziomych strefach – górna, środkowa i dolna, o rozpiętości po 8 stopni każda. Antena stacji była stabilizowana w kącie przechylenia w granicach plus/minus 70 stopni, co wykluczało możliwość „zgubienia celu” przy dużych kątach przechylenia podczas lotu. Po uchwyceniu celu pilot naciska przycisk „Przechwycenie” na drążku sterowym, od tego momentu stacja automatycznie śledzi cel bez ingerencji pilota. Stacja automatycznie eliminuje niesynchroniczne zakłócenia impulsowe przeciwnika, stąd pilot może nawet nie wiedzieć, iż cel stosuje tego typu zakłócenia. Układ ochrony przed zakłóceniami biernymi (np. dipole) rozpoznaje tego typu elementy utrudniające prace radaru, automatycznie eliminuje je i pomija ich wpływ na działanie stacji. W warunkach przeciwdziałań szumowych, pilot naciska przycisk „Zakłócenia”, stacja przechodzi w tryb pracy, w którym na ekranie tworzony jest znacznik „sztucznego” celu, namierza źródło zakłóceń traktując je jak cel bieżący i prowadzi jego ciągłe śledzenie. W tym trybie stacja nie podaje odległości do celu. Po ustaniu tego typu zakłóceń (np. w przypadku zestrzelenia celu), stacja automatycznie przełącza się na standardowy tryb poszukiwania celu i jego śledzenia. Podczas lotu na małych wysokościach, włącza się system ochrony przed impulsami odbitymi od ziemi –  stacja automatycznie wyłącza dolną strefę obserwacji.

W warunkach widzialności optycznej, przy dużych zakłóceniach, utrudniających pracę radaru według wskazań wyświetlacza, włącza się tryb nieruchomej wiązki. W tych warunkach stacja działa tak samo jak w warunkach celowania, z wyjątkiem kanału sterowania anteną. Tryb ten w stacji RP-21MA (skalibrowanej z celownikiem optycznym) wykorzystano do naprowadzania pocisku powietrze-ziemia H-66.

Stacja RP-21M tworzy obraz przestrzeni przez równomierne poruszanie anteny w górę, w dół, na prawo i na lewo oraz przez wirowanie stożkowe. Radar sumuje wszystkie dostarczone dane i za pomocą złożonej odchylająco-wirującej wiązki, tworzy obraz dozorowanej przestrzeni na wskaźniku. Antena stacji jest dwu-reflektorowa, paraboliczna z odwracaną polaryzacją. Przed promiennikiem anteny znajduje się reflektor paraboliczny zaś za nim płaska użebrowana antena. Impuls fali radaru jest kierowany na antenę paraboliczną, odbijającą falę w kierunku anteny płaskiej, zaś ta poruszając się, kieruje wiązkę w pożądana stronę.

 
Widok na użebrowaną stronę wewnętrzną pokrywy anteny radaru (znajdującą się bezpośrednio pod stożkiem wlotowym)


Widok na użebrowaną antenę radaru - zwykle zakrytą pokrywą

Widok na spodnią stronę anteny radaru oraz fragment elementów jej mechaniki 

 

Stacja radiolokacyjna RP-21MA

Unowocześniona stacja RP-21M sprzężona z celownikiem optycznym ASP-PF, została nazwana RP-21MA. Rozszerzono w ten sposób taktyczne możliwości samolotu przechwytującego, pozwalając na stosowanie oprócz pocisków kierowanych K-5MS (RS-2US) i K-13A (R-3S) także uzbrojenia niekierowanego i działek lotniczych (również przy zastosowaniu zasobnika GP-9 montowanego pod kadłubem). Opracowano także do tej odmiany radaru pocisk powietrze-ziemia H-66, bazujący konstrukcyjnie na pocisku K-5M.

Podczas odpalania pocisków K-5MS i K-13A w przypadku braku widoczności, celowanie odbywa się zwykle przy wykorzystaniu wskaźnika CD-34A (czyli wyświetlacza radaru w kabinie pilota). Natomiast jeśli cel jest widoczny wzrokowo, można używać celownika optycznego
ASP-PF. W tych warunkach dane do strzelania wypracowuje stacja RP-21MA i przekazuje je automatycznie do celownika. W trybie tym stacja wprowadza też bieżącą odległość do celu w zakresie 1,2 km -13,5 km z dokładnością do 1,5 %. Podczas użycia uzbrojenia niekierowanego i działek, celowanie odbywa się za pomocą ASP-PF zaś stacja RP-21MA prowadzi pomiar odległości w granicach 600 m – 2000 m a dane przekazuje do celownika. Aby zapewnić wzajemną współpracę RP-21MA i celownika ASP-PF, konieczne było wprowadzenie wielu zmian w blokach elektronicznych stacji.

 

Dane taktyczno-techniczne RP-21M

- zasięg wykrywania (obserwacji) – zależny od warunków lotu i rodzaju celów – około 20 km

- skuteczny zasięg śledzenia -13 km (RP-21MA - 13,5 km)

- moc w impulsie, maksymalna – 100kW

- czas odświeżania obserwacji przestrzeni – co 1,7 - 2,5 sekundy

- czas gotowości do pracy po włączeniu zasilania – 3-4 minuty

- martwa strefa obserwacji - 600m (RP-21MA - 500m)

- masa stacji, bez zasilania – 163 kg

 

Tekst i fotografie : Jarosław Sobociński

Konsultacja : ppłk pil. Bogdan Nowak

 

Tekst na podstawie publikacji „Samolotowa stacja radiolokacyjna RP-21M i RP-21MA.Opis techniczny”,MON.DWL,Poznań,1972, oraz „MiG-21, cz.1”, Jefim Gordon, Władimir Klimow, dodatek miesięcznika „Kryła Rodiny” Nr 1/1994.

 

Na prośbę pasjonatów lotnictwa i modelarzy, poniżej zamieszczam więcej fotografii szczegółów stacji radiolokacyjnej RP-21MA

 
Bloki elektroniczne stacji w widoku z góry


Widok na miejsce połączenia bloku antenowego ze stacją. Żółtym kolorem pomalowano sekcje falowodu.


Widok od dołu i z lewej


Widok na spodnią część bloków elektronicznych


Widok na dolną i częściowo prawą stronę

Ujęcie na spód stacji centralnie od tyłu

Ujęcie na tylny panel stacji RP-21MA

Widok bloku mechaniki z wewnętrzną konstrukcją anteny. Na żółto pomalowane są elementy falowodu.

Nieco inne ujęcie bloku mechaniki obrotu anteny

Wymiary anteny. Średnica to 520 mm. Na powierzchni znajduje się 48 żłobków o wysokości 10 mm i w odległości 11 mm od siebie

Blok mechaniki antenowej od tylu. Wyraźnie widoczne trójramienne mocowanie bloku obrotu anteny do ramy stacji RP-21MA.

Inne ujęcie szczegółów bloku mechaniki obrotu anteny

Blok mechaniki antenowej w zbliżeniu części tylnej

Spojrzenie pod nieco innym kątem na blok mechaniki obrotu anteny

Stacja RP-21MA zamocowana na ramie do przeglądu technicznego

***

 

Eksponat września 2022 - Armata przeciwlotnicza wz. 1939 (61-K)

Armata przeciwlotnicza wz. 1939 (61-K)

(Zakłady Mechaniczne w Tarnowie, 1953 r.)

numer inwentarzowy LMW-KI-2006

        

W 1938 r. w Związku Radzieckim rozpoczęły się prace nad nowym modelem armaty przeciwlotniczej kal. 37 mm. Konstrukcja miała bazować na automatycznej armacie przeciwlotniczej 49-K kal. 45 mm. Prace prowadzono w Biurze Konstrukcyjnym Fabryki Artylerii nr 8 im. Kalinina w Podlipkach pod Moskwą pod kierownictwem M. N. Łoginowa. Prototyp armaty przekazano do prób poligonowych w październiku 1938 r., a już w roku następnym działo oficjalnie przyjęto na uzbrojenie Armii Czerwonej. Było ono pierwszą radziecką automatyczną armatą przeciwlotniczą wielkoseryjnej produkcji. Na jej bazie powstały także wersje morskie (jednolufowe i dwulufowe) oraz samobieżne na podwoziu gąsienicowym. Produkcja seryjna 37 mm „pelotek” skoncentrowała się w Fabryce nr 4 im. Woroszyłowa, którą ewakuowano do Krasnojarska. Szacuje się, że do końca wojny powstało tu prawie 19,7 tys. armat przeciwlotniczych wz. 1939 (bez wersji samobieżnej). Stały się one podstawowymi lekkimi automatycznymi armatami przeciwlotniczymi Armii Czerwonej biorącymi udział  we wszystkich jej operacjach obronnych i zaczepnych podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1941-1945.

Siedmioosobowa obsługa radzieckiej armaty plot. 61-K. Widoczny dalmierz stereoskopowy ZDN o podstawie 1 m i powiększeniu x10 (forum.axishistory.com)

 Armata 61-K to broń samoczynna wykorzystująca krótki odrzut lufy, zasilana z pięcionabojowych łódek Ju-9 o masie 8 kg. Lufa gwintowana z tłumikiem płomieni i wymienną rurą rdzeniową. Zamek klinowy opadający pionowo umożliwiał prowadzenie ognia pojedynczego i ciągłego. Do rozwiązania zadania spotkania pocisku z celem służył samoczynny, wektorowy przelicznik przeciwlotniczy AZP-37-1 chroniony stalowym, prętowym stelażem. Łoże składa się z łoża górnego i łoża dolnego. Z jego lewej strony działa mechanizm podniesieniowy armaty, a z prawej mechanizm kierunkowy. Łoże wraz z pomostem ustawiono na resorowanym, czterokołowym podwoziu z oponami wypełnionymi masą gąbczastą. Podczas przestawiania armaty w położenie bojowe koła unoszono, a konstrukcja opierała się na czterech podnośnikach, z których boczne zabudowano w odchylanych ramionach. Opcjonalnie działo mogło być wyposażone w stalową tarczę ochronną o masie 100 kg. Do holowania „pelotki” wykorzystywano m.in. samochody ciężarowe GAZ-AA, ZiS-5, STAR 660.

 

Armata przeciwlotnicza wz. 1939 służyła do ostrzału celów powietrznych lecących w odległości do 4000 m i na wysokości do 3000 m . Budowa armaty pozwalała także na zwalczanie lekko opancerzonych celów naziemnych. Używano amunicji scalonej z pociskami odłamkowo-smugowymi OR-167 z zapalnikiem MG-8 z samolikwidatorem oraz przeciwpancerno-smugowymi BR-167. Pociski przeciwpancerne ostrogłowicowe z czepcem balistycznym z odległości 1000 m przebijały płytę stalową o grubości 38 mm ustawioną pod kątem 90°. Jednostka ognia armaty wynosiła 200 nabojów z czego ¾ to naboje z pociskami odłamkowo-smugowymi.

 

Holowane armaty kal. 37 mm w drugiej połowie 1943 r. znalazły się na uzbrojeniu Wojska Polskiego walczącego na froncie wschodnim. Chrzest bojowy przeszły wiosną 1944 r. na Ukrainie, gdzie 1. Samodzielny Dywizjon Artylerii Przeciwlotniczej odpierał ataki Luftwaffe na węzeł kolejowy Darnica. W następnych miesiącach brały one udział w bojach nad Wisłą, na Pomorzu oraz w operacji berlińskiej. Na przełomie 1945 i 1946 r. na stanie Wojska Polskiego było 287 armat 61-K. W 1953 r. w Zakładach Mechanicznych w Tarnowie podjęto licencyjną produkcję armat przeciwlotniczych kal. 37 mm. Obok armat przeciwlotniczych S-60 kal. 57 mm stanowiły one w następnych dekadach uzbrojenie m.in. samodzielnych baterii artylerii przeciwlotniczej formowanych dla ochrony konkretnych obiektów wojskowych. Ze stanu naszej armii spisane zostały dopiero w latach 90. XX w.

 

Armata przeciwlotnicza wz. 1939 o numerze broni 1794 trafiła do zbiorów muzeum na początku 1993 r. z JW 2045 Krosno Odrz. i jest jedną z trzech armat tego wzoru w drzonowskiej kolekcji. Wszystkie zostały wyprodukowane na licencji  w Tarnowie w latach 1953-1955.

 

Dane techniczne:

Kaliber 37 mm
Masa bojowa 2100 kg
Ciężar pocisku odłamkowo-smugowego 0,73 kg
Prędkość wylotowa pocisku 880 m/s
Donośność max. (pionowa) 6500 m
Szybkostrzelność 160 strz./min
Obsługa 7 żołnierzy

Tekst i zdjęcia: Tadeusz Blachura

***