Bitwa pod Verdun luty-grudzień 1916 r.
Mija setna rocznica rozpoczęcia jednej z najdłuższych i jednej z najkrwawszych bitew w dziejach ludzkości. Dziesięciomiesięczne bezpardonowe zmagania francusko-niemieckie pochłonęły 650-750 tys. zabitych, zaginionych i rannych.
Niemcy planując bitwę świadomie wybrali rejon Verdun. Miasto było niewątpliwym symbolem historii i dumy Francji. Jego zdobycie mogłoby okazać się katastrofalnym ciosem dla ducha bojowego armii francuskiej. Ponadto latem 1915 r. część umocnień twierdzy została pozbawiona uzbrojenia (głównie artylerii), które przerzucono na inne odcinki frontu. Zmniejszono też stan załóg fortów. W wyniku przełamania w tym miejscu linii frontu droga na Paryż stałaby dla Niemców otworem. Francuzi natomiast straciliby bazę wyjściową do kontrnatarcia i wyjścia na tyły przeciwnika.
Od stycznia 1916 r. trwały intensywne przygotowania Niemców do ataku – zgodnie z planem przedstawionym przez szefa Sztabu Generalnego gen. Ericha von Falkenhayna. Na stosunkowo krótki odcinek frontu ściągnięto ponad 1200 dział różnych kalibrów, najcięższe moździerze kal. 420 mm oraz przygotowano 2,5 mln pocisków. Przełamania francuskich linii obronnych na prawym brzegu Mozy miała dokonać 5. Armia dowodzona przez pruskiego następcę tronu.
21 lutego 1916 r. rano wielogodzinna nawała artyleryjska rozpoczęła, spóźnioną o ponad tydzień, operację „Gericht”. Śmiałe ataki Niemców natrafiły na heroiczną obronę Francuzów powodując, że zmagania te – nie bez kozery – nazwane zostały przez potomnych „maszynką do robienia mięsa”. 25 lutego padł jeden z najważniejszych punktów francuskiego oporu – Fort Douaumont. To był dzwonek alarmowy. Tego samego dnia dowództwo nad całością działań obronnych przejął gen Ph. Petain. Pośpiesznie ściągano pod Verdun tzw. świętą drogą nowe dywizje, sprzęt bojowy i amunicję. Pod koniec lutego udało się powstrzymać niemiecką ofensywę. W następnym miesiącu również Niemcy wzmocnili swoje wojska, co spowodowało wyrównanie sił. Przez następne tygodnie trwała, nie przebierająca w środkach, klasyczna wojna na wyniszczenie. Jej bilans był dla żołnierzy kajzera fatalny – za cenę 200 tys. zabitych i rannych wbito się 7 km w głąb pozycji francuskich.
7 czerwca padł kolejny z fortów – Fort Vaux. Obrońcy zasypani lawiną ognia (wg szacunków 10 tys. pocisków dziennie), truci gazami bojowymi i przypiekani miotaczami ognia poddali się po tygodniu heroicznego oporu.
Pod koniec czerwca ruszyła, planowana od miesięcy, aliancka ofensywa nad Sommą. Niemcy zostali zmuszeni przerzucić tam znaczną część swoich wojsk oraz ciężką artylerię, co spowodowało, że pod Verdun przeszli oni do działań obronnych. Próbowali jeszcze zdobyć Fort Souville, ale szybka i dobrze zorganizowana jego obrona pokrzyżowała niemieckie plany.
Osłabienie Niemców oddało inicjatywę w ręce Francuzów, którzy jesienią 1916 r. przeprowadzili potężne kontruderzenia. Ich efektem było zepchnięcie Niemców na pozycje, które zajmowali na początku roku.
Dziesięciomiesięczne zmagania nie przyniosły obu walczącym stronom żadnych korzyści terytorialnych, a straty materialne (a przede wszystkim ludzkie) były niewyobrażalne. Pole bitwy o powierzchni 210 km² do dziś skrywa niezliczone ilości artefaktów sprzed stu lat – ziemia przesiąknięta tu jest krwią setek tysięcy żołnierzy, a co krok widać blizny po 37 milionach pocisków wystrzelonych przez francuską i niemiecką artylerię – tę krwiożerczą „królową pól bitewnych”.
Tekst i zdjęcia: T. Blachura
Zdjęcia archiwalne pochodzą z folderu „Verdun… Fotografie Edmunda Malickiego”. Wystawę fotografii ze zbiorów Fernandy i Bożeny Malickich wiosną 2001 r. zorganizowało Centrum Kultury Teatr w Grudziądzu.
Edmund Malicki urodzony w 1891 r. został przymusowo wcielony do armii pruskiej. Na początku 1915 r. odkomenderowano go do Francji w rejon Verdun, gdzie (ze względu na swoje zainteresowania zawodowe) pełnił funkcję fotografa w zespole balonów obserwacyjnych (Feldluft Abt. Nº 4, 1 Komp.) Zawieszony w gondoli balonu na uwięzi, pod obstrzałem fotografował okolice Verdun, Flabas, Ornes, Gremilly.