Eksponat października 2015 - Armata dywizyjna ZiS-3
Armata dywizyjna wz. 1942 (ZiS-3)
(Zakład nr 235 w Wotkinsku, 1945 r.)
numer inwentarzowy LMW-KI-765
Wiosną 1941 r. Biuro Projektowe Wasilija Grabina przedstawiło projekt umieszczenia na tym samym łożu co ZiS-2 nowej, potężniejszej armaty. Testy poligonowe wykazały jednak, że jest ono zbyt delikatne, co skutkowało wyposażeniem nowej 76 mm armaty w hamulec wylotowy pochłaniający 30 % energii odrzutu. Oprócz tego zredukowano masę działa, a przyrządy celownicze umieszczono po jednej stronie, co znacznie przyspieszyło proces celowania do bardzo mobilnych obiektów przeciwnika. Testowe egzemplarze sprawdziły się doskonale na froncie, co doprowadziło w lutym 1942 r. do oficjalnego wprowadzenia armaty do uzbrojenia Armii Czerwonej.
76 mm armata wz. 1942 była bronią uniwersalną łączącą cechy armaty polowej i przeciwpancernej. Skutecznie zwalczano nią pojazdy opancerzone przeciwnika, siłę żywą, lekkie schrony i stanowiska bojowe prowadząc zazwyczaj ogień bezpośredni. Stosowano do tego kilka typów pocisków: przeciwpancerno-smugowe BR-350A, BR-350B, podkalibrowe BR-350P, kumulacyjne BR-353A, odłamkowo-burzące OF-350, szrapnele SZ-354. Zwykłe pociski przeciwpancerne przebijały z odległości 1000 m pancerz o grubości do 65 mm ustawiony pod kątem 90˚, a podkalibrowe z odległości 500 m pancerz o grubości 90 mm.
W maju 1945 r. Wojsko Polskie dysponowało 555 ZiS-ami. Wiele lat po wojnie były one na stanie naszej armii służąc szkoleniu młodych roczników artylerzystów. Pod koniec 1960 r. w ewidencji było jeszcze około 230 armat kal. 76 mm wz. 1942.
Armata o numerze 14332 przekazana została do Drzonowa we wrześniu 1986 r. z JW 1282 Jastrzębie Śląskie. W muzeum znajdują się jeszcze dwie armaty ZiS-3 – obie wyprodukowano w 1944 r. w Zakładzie nr 92 w Gorki.
Dane techniczne:
- kaliber 76 mm
- masa bojowa armaty 1120 kg
- ciężar pocisku ppanc. 3,02 kg-6,5 kg
- prędkość wylotowa pocisku 325 m/s-965 m/s
- donośność max. 13290 m
- szybkostrzelność 12-25 strz./min
- obsługa 6 żołnierzy
Tekst i zdjęcia: T. Blachura
***