80. rocznica zatopienia pancernika "Bismarck"

Osiemdziesiąt lat temu spoczął na dnie Atlantyku pancernik „Bismarck” – symbol potęgi hitlerowskiej Kriegsmarine i jej duma. W maju 1941 r. Royal Navy rzuciła wszystkie dostępne siły, aby ten symbol unicestwić. Zadanie było priorytetowe – chodziło o to, aby jak najszybciej wyeliminować ze służby niemiecki superpancernik zanim ten wyrządzi Aliantom trudne do zrekompensowania straty.

Czaro-białe zdjęcie. Pancernik Bismarck na otwartym morzu

W 1935 r. Wielka Brytania i III Rzesza zawarły porozumienie morskie, w którym ustalono limit wyporności niemieckich jednostek bojowych. Przekreśliło ono ograniczenia nałożone Traktatem Wersalskim i stało się formalną podstawą do gwałtownego rozwoju ilościowego i jakościowego floty niemieckiej. Z czasem w jej pierwszym szeregu pojawić się miały dwa „wspaniałe” okręty – „Bismarck” i bliźniaczy „Tirpitz”, które miały być pierwszymi z serii „pełnowymiarowych” pancerników prężnie rozwijającej się Kriegsmarine.

Czarna opaska na beret ze wyszytym złotym napisem Kriegsmarine


Historia „Bismarcka” rozpoczęła się 1 lipca 1936 r. kiedy to w stoczni Blohm & Voss w Hamburgu położono stępkę. Okręt wodowano 14 lutego 1939 r. Matką chrzestną pancernika została Dorothea von Loewenfeld – wnuczka księcia Otto von Bismarcka. Budowa okrętu pochłonęła prawie 200 mln RM – to tyle ile kosztowałoby wyprodukowanie około 700 czołgów ciężkich PzKpfw VI „Tiger”.

Pancernik wszedł do służby w sierpniu 1940 r. Jego dowódcą został komandor Ernst Lindemann, który karierę zaczynał tuż przed wybuchem I wojny światowej – jeszcze w niemieckiej marynarce cesarskiej. Portem macierzystym okrętu stała się Gdynia (Gotenhafen), gdzie pancernik zacumował pod koniec września 1940 r. „Bismarck” wraz z innymi wielkimi jednostkami nawodnymi „Scharnhorstem”, „Gneisenauem”, „Tirpitzem”, „Prinz Eugenem” miał – według planów dowództwa Kriegsmarine – wiązać na Atlantyku główne siły Royal Navy. Dzięki temu uboty mogłyby – niemal bezkarnie – atakować i zatapiać alianckie konwoje z żywnością, surowcami i sprzętem wojennym.

„Bismarck” określany na wyrost przez propagandę goebelsowską jako superpancernik był okrętem, którego nie należało jednak lekceważyć. Miał 251 m długości, 36 m szerokości i wypierał maksymalnie prawie 51 tys. ton wody. Pancerz burtowy o grubości dochodzącej do 320 mm wykonany był z nowego gatunku stali utwardzanej powierzchniowo KC/nA. Pokład górny (inicjujący) miał 50 mm, pokład główny pancerny 80 mm (90-120 na skosach). Artyleria główna pancernika zgrupowana była w czterech wieżach po dwie armaty bardzo dobrego modelu SK C/34 kalibru 380 mm. Wieże ustawione były w tzw. superpozycji, czyli na osi kadłuba. Artyleria średnia to dwanaście dział kal. 150 mm, a przeciwlotnicza pięćdziesiąt działek i armat kalibru od 20 mm do 105 mm. W hangarach na śródokręciu „parkowały” cztery wodnosamoloty rozpoznawcze Arado Ar 196. Okręt mógł płynąć z maksymalną prędkością 30 węzłów, a jego zasięg to ponad 9 tys. Mm przy prędkości 16 węzłów. Całą tę skomplikowaną nawodną konstrukcję obsługiwało 2208 oficerów, podoficerów i marynarzy.

18 maja 1941 r. „Bismarck” wraz z ciężkim krążownikiem „Prinz Eugen” oraz kilkoma niszczycielami eskorty wyszedł z portu gdyńskiego w swój pierwszy i jak się później okazało ostatni korsarski rajd. Rozpoczęła się operacja o kryptonimie „Rheinübung”. 21 maja okręty dotarły do fiordu w Bergen w Norwegii. Podczas postoju uzupełniono paliwo i zmieniono kamuflaż. Zespół niemiecki został jednak szybko wykryty przez wysłany przez Brytyjczyków zwiad lotniczy. W związku z tym dowodzący zespołem admirał Günter Lütjens zarządził natychmiastowe wyjście w morze. 22 maja niszczyciele eskorty zostały odesłane do bazy w Trondheim, a „Bismarck” i „Prinz Eugen” płynęły dalej samotnie. W rejon działań operacyjnych miały one dostać się przez Cieśninę Duńską między Islandią a Grenlandią.

Mapa.

Kontakt bojowy z niemieckimi okrętami jako pierwsze nawiązały brytyjskie krążowniki HMS „Suffolk” i HMS „Norfolk” patrolujące cieśninę. „Bismarck” ostrzelał tego drugiego jednak wszystkie wystrzelone salwy były chaotyczne i za krótkie, a przy tym awarii uległ jego radar, przez co rolę okrętu prowadzącego zespół przejąć musiał „Prinz Eugen”. Brytyjskie krążowniki wsparte zostały wkrótce zespołem wiceadmirała Lancelota E. Hollanda, w skład którego wchodziły pancernik HMS „Prince of Wales”, krążownik liniowy HMS „Hood” oraz sześć niszczycieli. O poranku 24 maja rozpoczęła się kanonada ze wszystkich ciężkich dział. „Hood” omyłkowo ostrzelał ciężki krążownik „Prinz Eugen”, natomiast "Prince of Wales” za cel obrał prawidłowo „Bismarcka”. W pewnym momencie oba niemieckie okręty z dystansu 20 000 m skupiły ogień na flagowym okręcie Brytyjczyków. Po kilku minutach w kadłub „Hooda” weszła piąta salwa „Bismarcka”. Jeden z pocisków trafił w komorę amunicyjną między drugim kominem a masztem. Ogromna eksplozja spowodowała, że duma Royal Navy błyskawicznie poszła na dno. Życie straciło 1418 marynarzy, w tym czterech polskich podchorążych odbywających praktykę na okręcie. Uratowano tylko trzy osoby! Następnie Niemcy skupili się na pancerniku „Prince of Wales”, który po otrzymaniu kilku trafień pociskami kal. 380 mm i 203 mm wycofał się z boju pod osłoną zasłony dymnej.

Żółty pocisk z niebieską głowicą na drewnianej podłodze

Makieta w skali 1:1 pocisku przeciwpancernego APC Mark XXII dł. 65 cali (1651 mm) kal. 15 cali (381 mm) artylerii głównej krążownika liniowego HMS „Hood”. Pociski używano do ważącej 100 ton armaty morskiej Mk I (w służbie Royal Navy w latach 1915-1959). Pociski ważyły 879 kg, wystrzeliwano je z prędkością wylotową około 800 m/s i szybkostrzelnością 2 strz./min. Makietę wykonał Marek Woźniak.

Strata „Hooda” i śmierć wiceadmirała Hollanda spowodowała, że Admiralicja przyjęła za punkt honoru pomszczenie tej klęski i zniszczenie za wszelką cenę „Bismarcka”. Zadanie ułatwił nieco fakt, że pancernik niemiecki w starciu z „Prince of Wales” odniósł poważne uszkodzenia. Trafienia brytyjskich pocisków kal. 356 mm spowodowały, że okręt nabrał wody przegłębiając się na dziób, tracąc przy tym znacznie na prędkości. Najgroźniejsze okazało się uszkodzenie dziobowego zbiornika paliwa, w wyniku którego do oceanu wyciekły ogromne ilości ropy. W tej sytuacji dowodzący zespołem niemieckich okrętów admirał Lütjens zrezygnował z kontynuowania powierzonej mu misji. Ciężki krążownik „Prinz Eugen” odkomenderowany został przez niego do prowadzenia samodzielnych działań na Atlantyku (po tygodniowym rejsie dotarł szczęśliwie do portu Brest we Francji), a „Bismarck” obrał kurs na port w Saint Nazaire z odpowiednio dużym suchym dokiem, gdzie można było dokonać niezbędnych napraw.

Czarna opaska na marynarską czapkę z wyszytym złotą nicią napisem

Tymczasem Brytyjczycy przystąpili do szybkiej i dość skutecznej riposty. Najbliżej niemieckich okrętów była grupa operacyjna admirała Johna C. Tovey’a – dowódcy Home Fleet – składająca się z pancerników HMS „King George V” i HMS „Repulse”, czterech krążowników, siedmiu niszczycieli oraz lotniskowca HMS „Victorious”. To z jego pokładu późnym wieczorem 24 maja wysłano do boju z niemieckim pancernikiem dziewięć samolotów torpedowych. Złe warunki atmosferyczne i niedoświadczenie pilotów spowodowały, że tylko jedna torpeda sięgnęła celu. Konsekwencją tego było podjęcie decyzji o ponownym zredukowaniu prędkości maksymalnej okrętu do zaledwie 16 węzłów. Niemcom sprzyjała jednak fatalna pogoda, która ułatwiła im ucieczkę przed płynącymi z tyłu jednostkami brytyjskimi. O świcie 25 maja „Bismarck” zniknął w sztormowej pogodzie. Zgodnie z planem ucieczki okręt zatoczył wielkie koło, po czym obrał kurs ku brzegom Francji. Royal Navy nie dawała jednak za wygraną zacieśniając coraz mocniej pętlę wokół pancernika. Z Gibraltaru wyszedł w morze szybki zespół operacyjny z lotniskowcem HMS „Ark Royal”, który dołączył do wielkiego polowania na niemieckiego korsarza. Uciekający okręt wypatrzyła rano 26 maja kanadyjska załoga łodzi latającej „Catalina”. Jeszcze tego samego dnia do boju włączono kilka niszczycieli – w tym polski ORP „Piorun”. „Bismarck” ponownie zniknął ze śledzących go radarów, ale około godziny 21.00 odnaleziony został przez drugą falę brytyjskich samolotów z lotniskowca HMS „Ark Royal”. Nastąpił atak torpedowy, efektem którego było uszkodzenie i zablokowanie sterów. Nagła zmiana kursu pancernika spowodowała, że ponownie go zgubiono. Po godzinie namierzył go ORP „Piorun”, który przez cztery kwadranse utrzymywał z nim kontakt optyczny, a później wyłącznie radarowy. Następnego dnia rano do „Bismarcka” zbliżyły się pancerniki HMS „King George V” oraz HMS „Rodney” jedyne, które były w stanie samodzielnie nawiązać z nim równorzędną walkę.

Ostatni akt dramatu rozegrał się w godzinach rannych 27 maja 1941 r. Niemiecki pancernik miał przechył na lewą burtę, był niesterowny, a maksymalna prędkość jaką mógł osiągnąć nie przekraczała 7 węzłów. Zamiast do francuskiego wybrzeża płynął w przeciwnym kierunku – wprost pod lufy Brytyjczyków, którzy około godziny 9:00 zaczęli się w niego wstrzeliwać. Olbrzymie pociski kalibru 406 mm i 356 mm trafiły w dziobową część nadbudówki, uszkodziły obie dziobowe wieże i zniszczyły stanowiska dowodzenia i kierowania ogniem. Ostrzał prowadziły jedynie rufowe wieże „Bismarcka”, ale i one wkrótce zamilkły. Do „wykańczania” niemieckiego pancernika przyłączyły się jeszcze dwa ciężkie krążowniki HMS „Norfolk” i HMS „Dorsetshire”. Trwający ponad godzinę morderczy ostrzał z bliska demolował ogarniętą pożarami nawodną część okrętu, który będąc praktycznie wrakiem przestał strzelać. Po godzinie 10.00 brytyjskie pancerniki przerwały ogień do wciąż utrzymującego się na wodzie „Bismarcka”, a rozkaz jego dobicia otrzymał krążownik HMS „Dorsetshire”. Wystrzelono trzy torpedy – decydująca okazała się ostatnia, która trafiła w lewą burtę. Około 10:40 pancernik przewrócił się do góry dnem i poszedł na dno zabierając w głębiny 2092 członków załogi, w tym admirała Lütjensa i komandora Lindemanna. Zatopienie dumy Kriegsmarine przeżyło tylko 116 osób, które podjęły z wody brytyjskie i niemieckie jednostki pływające.

Wrak „Bismarcka” spoczywa na głębokości 4750 m około 400 Mm od wybrzeży Francji. Odkryty został w czerwcu 1989 r. przez ekspedycję pod kierownictwem dr. Roberta Ballarda – znanego amerykańskiego oceanografa, archeologa podmorskiego i poszukiwacza wraków. „Bismarck” osiadł równo na stępce, a to oznacza, że w trakcie opadania dnem do góry pancernik wykonał kolejny obrót i w tej pozycji już pozostał. Podczas tonięcia cztery wieże armat artylerii głównej (dziobowe „Anton” i „Bruno” oraz rufowe „Cäsar” i „Dora”) oderwały się od kadłuba, gdyż trzymały się na nim tylko dzięki swojej masie. Spoczywają one nieopodal wraku powbijane w dno do góry nogami. W pobliżu leży także złamany główny maszt, dalmierze i wiele innych elementów. Wrak pancernika, jak na kilkadziesiąt lat przebywania w morskiej wodzie, znajduje się w bardzo dobrym stanie i wciąż „robi wrażenie”. 

Fotografia młodego marynarza oprawiona w drewnianą ramę

 

W kolekcji Lubuskiego Muzeum Wojskowego w Drzonowie znajdują się pamiątki pośrednio związane z najsłynniejszym niemieckim pancernikiem. Zakupione one zostały do zbiorów od osoby prywatnej w lutym 2000 r. Są to dwa zdjęcia naklejone na kartonowy podkład, pod szkłem, oprawione w solidne, drewniane ramy. Oprawa oryginalna wykonana została prawdopodobnie na przełomie 1941 i 1942 roku. Pierwsze zdjęcie o wymiarach 300 mm x 205 mm przedstawia młodego mężczyznę w bluzie marynarskiej z wyłożonym kołnierzem z trzema białymi pasami i krawatem. Pod zdjęciem ktoś z rodziny mężczyzny (matka?, ojciec?, rodzeństwo?) zapisał ołówkiem dawnym pismem niemieckim (kurrenta) następujący tekst: Marynarz Eduard Kumm. Nasz ukochany syn, brat, szwagier i wnuk. Urodzony 14 października 1921, poległ 27 maja 1941 na pancerniku „Bismarck”. Spoczywaj w pokoju w głębinach mórz. Drugie zdjęcie o wymiarach 295 mm x 225 mm przedstawia pancernik „Bismarck” w całej swej okazałości prawdopodobnie na wodach Zatoki Kilońskiej. Nie ma on jeszcze zamontowanego dziobowego dalocelownika i głównego dalocelownika. Możliwe jednak, że zostały one celowo wyretuszowane przez cenzurę. Zdjęcie jest sygnowane Wilh. Schäffer Kiel (Wilhelm Schäffer 1872-1948 – znany kiloński fotograf marynistyczny). Pod zdjęciem zapisano kurrentą następujący tekst: Pancernik „Bismarck”. Wraz z okrętem z powiewającą banderą zatopionym przez wroga 27 maja 1941 na dnie morza spoczął marynarz Eduard Kumm.

 

Tekst i zdjęcia: Tadeusz Blachura. Tłumaczenie z j. niemieckiego Agnieszka Mościpan